-
Ales Stenar w piękny dzień
Wyruszyliśmy do Ystad w poszukiwaniu choć namiastki szwedzkiego lagom, czyli równowagi, życia w zgodzie z naturą, sztuki zrozumienia, że teraz jest w sam raz, bo nie musi być idealnie. Zachwyciły nas harmonia, minimalizm, spokój i kolory Skanii, klimatyczna, średniowieczna starówka Ystad i piękne, białe plaże. Na pewno jeszcze tam wrócimy. Jednodniowa wycieczka do Ystad promem ze Świnoujścia to świetna przygoda we dwoje na weekend!
Szwecja zawsze wydawała mi się krajem odległym, nie tyle geograficznie, co kulturowo. Inne troski dnia codziennego, ogromne poczucie niezależności, poszanowanie prywatności każdej jednostki, a przy tym społeczny ład i porządek, tolerancja i swoboda, której doświadczają dzieci od najmłodszych lat.
Ogarniająca świat fascynacja szwedzkimi kryminałami, mroczną, zawiłą fabułą i psychologizacją bohaterów wcale mnie nie dziwiła. Wydawało mi się, że surowa pogoda – jesienna aura przez większość roku, smagający deszcz, gęsta mgła i szybko zapadający zmrok – sprzyja raczej depresji, niż czerpaniu radości z drobnych przyjemności.
Zagłębienie się w filozofię hygge, między innymi za sprawą świetnej książki Meika Vikinga, najszczęśliwszego człowieka na świecie według dziennika “The Times”, twórcy pierwszego na świecie Instytutu Badań nad Szczęściem w Kopenhadze, sprawiła, że zaczęłam spoglądać z coraz większą sympatią nie tylko na ten kraj po przeciwległej stronie Bałtyku, ale na całą Skandynawię!
Szwecja to kraj ludzi szczęśliwych
Pewne rytuały sprawiają, że możemy poczuć się naprawdę szczęśliwi w danej chwili. Zrozumiałam to właśnie podczas wycieczki do Ystad, przyglądając się mieszkańcom tego miasteczka w typowej, skandynawskiej kawiarni na pięknej, pełnej kolorowych, średniowiecznych, szachulcowych domków starówce. Szwedzi naprawdę celebrują przerwę na kawę, odrywając się od codziennych spraw!
Fika to filiżanka kawy oraz ciastko, najczęściej cynamonowa lub kardamonowa bułeczka. To czas na spotkanie ze znajomymi, odpoczynek od pracy, w wielu firmach zapisany w kontrakcie. Zaduma i regeneracja sił. Zresztą czas w Ystad płynie zupełnie innym rytmem, nie da się w tym mieście spieszyć! Nie tyle więc sama kawa, której piją naprawdę sporo, poprawia Szwedom samopoczucie, co dobrze poukładane życie, zgodnie z filozofią wspomnianego lagom.
Jeśli chcesz w pełni poznać przebieg naszej wycieczki do Szwecji, poniżej znajdziesz szczegółową relację – od wyboru promu, przez rejs do Ystad, a potem spacer po urokliwym, portowym miasteczku i powrót do Polski z uśmiechem na twarzach. Ja nazywam się Kasia, a mój narzeczony to Maciek. Jesteśmy z Poznania. Zwiedziliśmy już najpiękniejsze miejsca w Polsce, teraz małymi krokami odkrywamy Skandynawię!
Rejs promem do Ystad
Wystarczy zaledwie siedem godzin, aby ze Świnoujścia dopłynąć wygodnym, nowoczesnym promem do szwedzkiego miasteczka Ystad, które zamieszkuje zaledwie 18 tys. mieszkańców. Wybraliśmy Unity Line – Skania ze względu na najlepszą ofertę z nocnym rejsem, aby z samego rana zacząć zwiedzać. Wiem, że jedną z najciekawszych atrakcji Ystad jest wieczorny dźwięk trąbki, który niesie się z wieży Kościoła Mariackiego. Postanowiliśmy więc, że następnym razem zatrzymamy się w Ystad na noc, a potem ruszymy zwiedzać Malmö i Kopenhagę. Prawda, że to świetny pomysł? :)
Naszą wycieczkę do Ystad zaplanowaliśmy na lipcową sobotę 2021 roku. Z uwagi na pandemię chcieliśmy mieć pewność, że liczba zachorowań spadnie, a granice pozostaną otwarte. Jesteśmy zaszczepieni, a wyniki testów na COVID-19 były negatywne, więc nie było żadnych przeciwwskazań do podróży.
Na prom dojechaliśmy samochodem. Boarding zaczął się ok. godz. 21:30, a sam rejs po niespokojnych, szerokich wodach Bałtyku dokładnie o 23:00. Trochę bujało, ale na szczęście obyło się bez sztormowych fal. Bardzo nas ciekawiło, jak wygląda dwuosobowa kabina, nigdy wcześniej nie płynęliśmy przecież promem. Zaskoczyła nas kompaktowość i funkcjonalność tego niewielkiego pokoju z łazienką. Odświeżyliśmy się i ruszyliśmy na pokład, aby zobaczyć, jak oddalamy się od Świnoujścia w stronę otwartego morza.
Świeże powietrze i morska bryza naprawdę na rozbudziły, mogliśmy więc dziarskim krokiem ruszyć na powitalnego drinka i kolację. Na pierwszy rzut oka wnętrze statku wydaje się ogromne, ale wygodny system identyfikacji z tabliczkami informacyjnymi sprawił, że szybko trafialiśmy na właściwe ścieżki. W piątki i soboty można na promie również potańczyć. DJ dawał radę, muzyka była całkiem w porządku, ale my woleliśmy się wyspać, żeby od rana mieć energię na podbój Ystad!
-> Chciałbyś zwiedzić Ystad? Sprawdź naszą ofertę: Wycieczka jednodniowa do Ystad <-
Co warto zobaczyć w Ystad?
Wyspaliśmy się, bo łóżka były osobne, więc obyło się bez tradycyjnej walki o kołdrę :) Zaraz po przepysznym, obfitym, szwedzkim śniadaniu i małej kawce, z głową pełną pomysłów, z przewodnikiem po Ystad w plecaku oraz wypucowanym aparatem fotograficznym ruszyliśmy na spacer. Tak, spacer, bo musisz wiedzieć, że miasteczko jest tak małe, że można poruszać się po nim swobodnie i szybko pieszo, choć w razie potrzeby możesz skorzystać z autobusów i taksówek.
Tuż przy terminalu portowym biegnie linia kolejowa, wystarczy przejść na drugą stronę torów, aby znaleźć się w bajkowej scenerii. Dowiedzieliśmy się z przewodnika, że średniowieczna, w większości XV- i XVI-wieczna, kolorowa zabudowa szachulcowa w Ystad jest największym tego typu skupiskiem budynków w całej Skandynawii. Wąskie uliczki, niespiesznie przechadzający się ludzie, kawiarnie i pełnia słońca – otworzyliśmy przewodnik i odliczaliśmy kolejne punkty. Zobacz, co warto zwiedzić podczas wycieczki do Ystad:
Kościół Najświętszej Marii Panny w Ystad
To najstarszy, pochodzący z XIII wieku, budynek w Ystad, a jednocześnie jeden z najstarszych kościołów ceglanych w Skanii. Sankta Maria kyrka zachwycił nas barokową amboną z daszkiem wyrzeźbionym w drewnie. Dość nietypową ciekawostką jest znajdujący się pod amboną Jezus na krzyżu, którego głowę zdobią… prawdziwe ludzkie włosy. To “prezent” od jednego z parafian, pochodzący z XIX wieku.
-
Mroczne Ystad jesienią
-
fontanna na rynku w tle biały budynek
-
uliczka kolorowych domków w pełnym słońcu
Muzeum Miejskie w Ystad
Chociaż te włosy nas przeraziły, postanowiliśmy odwiedzić również Muzeum Miejskie, które mieści się w dawnym klasztorze franciszkanów (Kloster Kyrkan). Po drodze spacerowaliśmy najpiękniejszymi uliczkami Ystad. Główny budynek klasztoru to kościół św. Piotra (Sankt Petri kyrka), którego oryginalne wyposażenie w znacznej części przeniesiono do Lund, ale w środku zostało kilkadziesiąt płyt nagrobnych z czasów od XIV do XVIII wieku. Koniecznie zajrzyjcie do ogrodów: kipiącego kolorami róż oraz wonnego herbarium, a potem odwiedźcie Muzeum Sztuki (Kunstmuseum) z kolekcją dzieł szwedzkich i duńskich artystów.
Ystad Studios Visitor Center
Na trasie naszej wycieczki po Ystad nie mogło zabraknąć Ystad Studios Visitor Center, które powstało po likwidacji starych baraków wojskowych. To portowe miasteczko nad Bałtykiem stanowi przecież centrum szwedzkiego przemysłu filmowego. Właśnie tutaj znajdziesz oryginalne scenografie z serii filmów o prowincjonalnym detektywie Kurcie Wallanderze, a także z Mostu nad Sundem. Niesamowite, że mogliśmy wejść na prawdziwy plan filmowy i spróbować swoich sił z kamerą na zielonym ekranie!
Ales Stenar
Po solidnej dawce wrażeń przyszedł czas na fikę, o czym już pisałam. W szwedzkich kawiarniach panuje niesamowita, klimatyczna atmosfera! Mieliśmy chwilę, żeby sprawdzić, czy uda nam się pojechać autobusem do Ales Stenar, czyli małego, szwedzkiego Stonehenge.
Tajemniczy kompleks kamieni, który mógł powstać na przełomie VI i VII wieku, zanurzonych w ziemi leży ok. 15 km na wschód od miasteczka, w miejscowości Kåseberga. Podjęliśmy wyzwanie! Wysiedliśmy na przystanku i powędrowaliśmy ku niewielkiemu portowi ze sklepikami, pamiątkami i kawiarniami, a dalej – schodami w górę, między pastwiskami owiec, aby ujrzeć niemal 60 głazów, układających się w kształt łodzi.
Najnowsze badania naukowców wskazują, że nietypowa konstrukcja z kamieni Ales Stenar jest dawnym centrum astronomicznym i olbrzymim zegarem słonecznym.
Zamek Marsvinsholm
Tę atrakcję zostawiliśmy sobie na kolejną wizytę w Ystad, choć leży zaledwie 12 kilometrów od miasteczka. Imponująca posiadłość, w XIV wieku znana miejscowym jako Bordsyø, pod koniec stulecia stała się własnością króla Danii Valdermara Atterdaga i jednocześnie częścią królewskiej korony duńskiej. Budowa zamku przypadła zaś na lata 1644-1648 z polecenia Otte Marvina.
Dziś w tym czterokondygnacyjnym budynku z dwoma wieżami, otoczonymi balkonami znajduje się hotel. To posiadłość prywatna. Piękna, co widać na zdjęciach, więc na pewno do niej zajrzymy.
Ystad miasteczkiem Kurta Wallandera
Zdarza się, że czytamy z Maćkiem kryminały, również szwedzkie, ale nie mamy na tym punkcie bzika. Kręcą nas literatura faktu, poezja i dobra, klasyczna proza, która skłania do głębszych rozmyślań nad sensem życia i naturą człowieka. Dlatego zwiedzając Ystad, nie ruszyliśmy śladami słynnego, szwedzkiego detektywa, Kurta Wallandera, tak skrupulatnie opisanego w kryminałach Henninga Mankella.
Mówi się, że kryminały skandynawskie odniosły sukces właśnie ze względu na to, że główni i poboczni bohaterowie są mocno osadzeni w skandynawskim świecie, konkretnym miasteczku i – obdarzeni licznymi wadami – na co dzień borykają się z takimi samymi problemami, jak my, mijają te same ulice, jedzą i piją w tych samych barach, kawiarniach i restauracjach.
Autentyczność tych postaci sprawia, że nawet po zakończeniu książki, czy obejrzeniu mrocznego thrillera skandynawskiego nie chcemy rozstawać się z głównym bohaterem. Kochamy Wallandera, Blomkvista, Lisbeth Salander i Harry’ego Hola, a tysiące turystów odwiedza miasteczka, w których toczyła się akcja ich ulubionych kryminałów.
W Ystad znajdziesz przewodniki, które poprowadzą Cię śladami detektywa Wallandera. Być może poczujesz nawet klimat przestępczości, morderstw i korupcji, co jest bardzo trudne w słoneczny dzień, przy tylu uśmiechniętych ludziach i kolorowych, filigranowych domkach, uwierz mi na słowo! :) My woleliśmy jeszcze szybko zajrzeć na pobliską plażę, aby sprawdzić, czy Bałtyk jest tak samo zimny po obu stronach!
-> Chciałbyś poznać Ystad od tej strony? Sprawdź: Prawdziwe miasto – Ystad komisarza Wallandera <-
Wycieczka do Ystad kończy się w Świnoujściu
Czas uciekał przez palce, gdy wracaliśmy w stronę terminalu portowego. Od godz. 8:00 do 13:00 udało się nam poczuć klimat Ystad – portowej osady, gdzie wciąż w oknach stoją świeczniki, aby prowadzić strudzonych marynarzy tam, gdzie czeka na nich strawa i nocleg, pod drzwiami wciąż stoją zardzewiałe rowery, a ludzie przystają na ulicy w środku dnia, żeby zamienić parę słów.
Szwedzka kraina Skania pozostawiła w nas wielki niedosyt i z utęsknieniem zaczęliśmy marzyć o kolejnej wyprawie. Tymczasem musieliśmy na godz. 13:00 stawić się w porcie, aby prom mógł ruszyć w stronę Polski, a my zasiąść do serwowanego w restauracji obiadu. Jedzenie i muzyka były przepyszne, a powrót umiliło nam ciepłe i słoneczne popołudnie, spędzone na zewnętrznym tarasie.
Potem trzeba było się zdrzemnąć chociaż na chwilę, bo o godz. 20:00 prom miał zawitać do portu w Świnoujściu, a nas czekała jeszcze długa droga do Poznania. Wierzyliśmy, że jazda samochodem nocą będzie szła sprawnie, bez korków, nadmiernego upału i na szczęście... tak właśnie się stało.
Wycieczka do Ystad głęboko zapadła nam w pamięć, jako doskonały sposób na weekendową przygodę. Przed nami jeszcze Malmö, Sztokholm, może Oslo, a na pewno Kopenhaga. Trzymamy kciuki za Wasze podboje Skandynawii!
Kasia i Maciek z Poznania